poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Tym razem książka przygodowo horrorowata z wieloma przeżyciami i emocjami



Magia w książce pod tytułem  „Marina”  Carlosa Ruiza Zafona
                Książka pod tytułem „Marina” Carlosa Ruiza Zafona  jest książka bardzo realistyczną, choć wkrada się w nią cień fantazji. Akcja toczy się w II połowie XX wieku, w Barcelonie.
                Główny wątek książki to przygody piętnastoletniego Oscara i jego rówieśniczki Mariny. Poznają oni krok po kroku tajemnice Kovelnika, który jak się okazuje jest żywym trupem. Dowiadują się  co oznacza znak czarnego motyla i dlaczego jest on na wszystkich marionetkach w tajemnym teatrze . Oprócz tego Marina parę razy znika z ojcem na badania ( ciekawe czy to na pewno jego badania). Oscar tajemnie podkochuje się w Marinie. Żywe trupy atakują, straszą ich, zabijają poszczególne osoby.  Co tu dalej opisywać naprawdę przeczytajcie i nie zrażajcie się pierwszym rozdziałem , który jest dość  monotonny. Zakończenie tego oczywiście Wam nie zdradzę, ale powiem Wam, że na pewno nie będzie Hppy endu. ;(
                Książka  podzielona na dość obszerne obszaru, pomimo wielu strono, jest tak przepełniona akcją, że czytając ją nie idzie się nudzić.
                Najbardziej zaciekawiła mnie scena w  nieużytkowanym teatrze, gdy  piętnastolatko-wie  dowiadują się, że dama dla, której zbudowany jest teatr nadal żyje i zna całą tajemnicę Kovelnika. Oscar pomimo przeciwności, musi uratować Marinę  przed natłokiem żywych trupów oraz  pokonać  ducha Kovelnika.
                 Książka ma ciekawą okładkę, na której pokazany jest stary zamek ojca Mariny, który ten otrzymał od ojca, który niech chciał go znać. Oprócz okładki nie ma zbytniej oprawy graficznej, lecz myślę ,  że przy tylu emocjach obrazki tylko by przeszkadzały.
                Książka jest totalnie genialna. Przy końcu, którego oczywiście Wam nie zdradziłam, płakałam, jak bóbr. Szczególnie wzruszyło mnie rozsypywanie prochów ( kogo ? tego Wam nie powiem). Naprawdę książkę polecam, ponieważ pomimo wielu przeczytanych książek ta na pewno zajmuje u mnie miejsce w pierwszej trójce.
                                                                                                                         Pozdrowionka Violetta ;*

niedziela, 7 kwietnia 2013

Jeżycjada xd

           



Noelka, czyli zwariowane Święta
            Kolejna część powieści kochanej Małgorzaty Musierowicz. Oczywiście Jeżycjada, na ulicach Poznania tym razem w 1991r.
            Utwór w głównej mierze opowiada o Elce, którą wychowują trzej panowie: wuj, dziadek i ojciec. Jest ona strasznie rozpieszczona i przewraca wszystkim Wigilię do góry nogami. Nie pojmuje, że ma spędzić Wigilię w towarzystwie jeszcze jednej osoby, Terpentuli. Prosto mówiąc każe jej spadać. Później dostaje pracę jako aniołek u boku Gwiazdora Tomka i tu zaczyna się dopiero jej przygoda. Poznaje między innymi Gabryjele Borejko, która staję się w krótkim czasie jej przyjaciółką, a następnie okaże się, że stanie się kimś znacznie bliższym. Elce nie zbyt podoba się Tomek, ale na końcu książki…. Zostawiam Was z zagadkami by bardziej ciągnęło Was do przeczytania tej książki. Oprócz tego akcje przeplata Wigilia u Borejków i przygotowania pięknej Idusi do ślubu.
            Język utworu nie jest zbyt prosty, ponieważ dużo zwrotów łacińskich nie zostało przetłumaczone. Za najlepsze uznaję zakończenie, natomiast książka ogólnie ciut mnie nudziła. Bardziej ciekawiły mnie przygotowania u Borejków, niż zmagania Elki.       
            Akcja utworu podzielona rozdziałami, jest moim zdaniem zbyt mozolna. Strona graficzna książki dość interesująca, ale parę razy powtarza się ten sam rysunek.
            Moim zdaniem, to najnudniejsza z części Jeżycjady, jakie do tej pory przeczytałam.
                                                                                              Pozdrowienia Violetta ;*
           

poniedziałek, 18 marca 2013

Wiem, że was zanudzam, ale Jeżycjada jest cudowna ;)


„Brulion Bebe B.”- najlepsza z części Jeżycjady
            Kolejny Tomik powieści Małgorzaty Musierowicz z cyklu „ Jeżycjady. Akcja rozgrywa się oczywiście na ulicach Poznania, w 1998 r.
            Utwór opowiada o dziewczynie o imieniu Beata ( Bebe), którą po wyjeździe matki do Ameryki zajmuje się ciotka Aniela Kowalik. Bebe ma też brata, który podczas koloni był poniewierany przez dwóch łobuzów, którzy wymuszali od niego pieniądze. Bebe musi poradzić sobie z problemami brata, ale również z swoimi perypetiami miłosnymi, których obiektem jest Dambo. Oprócz tego w opowieści snuje się też wątek miłosny Anieli.
            Problem Beaty jest piekielnie poważny dla każdej z nastolatek, bo przecież każda dziewczyna przeżywa swe pierwsze zakochanie bądź zauroczenie.
            Język utworu jest prosty, słownictwo nie sprawia trudności. Mimo, że książka  pisana była piętnaście lat temu nad żadnym wyrazem nie musiałam się zastanawiać co oznacza.     
            Akcja utworu pooddzielana jest datami i rozdzialikami,. Za nudne w tej książce nie można uznać absolutnie nic. Najlepszym momentem było zakończenie, którego Wam nie zdradzę byście z ciekawością czekali na koniec.
            Strona graficzna książki nie była zbyt ciekawe, lecz może to dlatego że  miałam starsze wydanie.
             Moim zdaniem książkę należy przeczytać, ponieważ jest po prostu fantastyczna. Gorąco polecam!

                                                                                              Pozdrowienia, Violetta ;*
P.S. Przepraszam, że tak dawno nie pisałam , ale byłam chora :(

wtorek, 12 marca 2013

Dalej o Jeżycjadzie, czyli Ida Sierpniowa


„ Ida sierpniowa”, czyli od poczwarki do motyla
            Kolejna ze wspaniałego cyklu Jeżycjady, Małgorzaty Musierowicz. Akcja tej części, tak jak każdej książki z owej serii rozgrywa się w Poznaniu, w 1979 r.
            Motywem przewodnim tego utworu jest Ida Borejko wraz ze swymi żalami, fochami i hipochondrycznymi wybuchami, które często są bezpodstawne. Samotnie powraca do domu z wakacji, i aby się utrzymać zaczyna pracować jako dama do towarzystwa  u miłego staruszka. Tam też poznaje Krzysztofa i razem z nim przeżywa wiele dobrych i złych przygód.
            Problemem Idy jest to, że jest brzydka, ale pod koniec książki przeżywa przeobrażenie w motyla. Jej kłopot jest aktualny u połowy polskich nastolatek, ponieważ w okresie dorastania nie są zbyt urodziwe, lecz to tylko chwilowe, ponieważ każda poczwarka musi się wykluć.
            Język utworu jest prosty i dociera do najmniej oczytanych czytelników. Nie posiada żadnych niezrozumianych dla młodzieży zwrotów.
            Książka podzielona jest na części podpisane datami. W dziele zaciekawiła mnie postać tajemniczego Krzysztofa, nudziło natomiast czytanie opisów samotnych wieczorów Idusi.
            Rozumienie dzieła nie sprawia żadnych kłopotów, ani trudności. Strona graficzna jest fascynująca, a w szczególności barwna okładka.
            Moim zdaniem, utwór może przeczytać każdy nawet najprostszy/najprostsza nastolatek/nastolatka. Czyta się go przyjemnie. Gorąco polecam.!

                                                                                                          Pozdrowienia, Violetta 

poniedziałek, 11 marca 2013

Trzeci tom z cylu Jeżycjady ;)

 „ Gabryjela i perypetie z ESD, czyli Kwiat Kalafiora” 
            Autorką trzeciego tomu Jeżycjady , jest oczywiście najwspanialsza pod każdym względem Małgorzata Musierowicz. Akcja utworu rozgrywa się w Poznaniu w roku 1978.
            Motywem przewodnim książki są problemy Gabryjeli po tym, jak jej mama trafiła do szpitala, a tej zostaje na głowie cały dom, ojciec i trójka dzieci. Dziewczyna dopiero teraz zdaje sobie sprawę, jak ciężki żywot wiedzie ich matka. Oprócz tego przeżywa ona zawirowania miłosne, których w ogóle  się nie spodziewała. Razem zakłada grupę ESD, czyli eksperymentalny sygnał dobra. Prowadzą oni tam bardzo mądre dyskusje, lecz mimo to mają problemy, przez sąsiadkę, która źle podsłuchała ich rozmowy i stwierdziła, że rozmawiają o narkotykach.
             Język utwory nie sprawia żadnych trudności. Widać też, że jeżeli autorka opowiadała o środowisku w jakim żyją bohaterzy robiła to naukowo i wykazywała się przy tym dużą wiedzą.
             Akcja utworu przedstawiona jest w rozdziałach z przypisanymi datami, mniej lub bardziej od siebie oddalonymi. Myślę, że najciekawszy w tej książce był owy wątek miłosny, gdzie Gabryjela droczyła się z zakochanym w niej Pyziakiem.  Nudziło mnie opisywanie mniej ciekawych spotkań ESD.
            Mimo, że utwór pisany był w dawniejszych latach nie zawiera wielu trudnych do zrozumienia słów. Szata graficzna jest zabawna, ponieważ są do rysunki autorki. Pomimo, że są dość amatorskie idealnie przedstawiają akcję książki.
             Moim zdaniem, autorka za to dzieło zasługuje na pochwałę. Niestety nie jest to jednak książka dla każdego, ponieważ nie każdy chce poznawać życie ludzi w czasach PRL-u. Osobiście polecam ludzią, którzy interesują się humanizmem.

                                                                                              Pozdrawiam, Violetta.

niedziela, 10 marca 2013

Nie tylko dla kobiet...!









Kobieta na krańcu świata, czyli Świat kobiet 
         Do napisania „Kobiety na krańcu Świta”, autorkę  Martynę Wojciechowską zainspirowała jej własna praca, ponieważ prowadziła program telewizyjny pod tym samym tytułem.
         Tematem utworu jest życie kobiet w najróżniejszych zakątkach naszego globu. Poznajemy tam problemy kobiet, ich pracę, zainteresowania, życie miłosne oraz inne zmagania, z którymi muszą sobie radzić  nawet te najbiedniejsze.
         Problematyką książki jest wielokulturowość na Świecie. W jednym z opisywanych zgadnie kobiety muszą brać ślub z nieznanymi im mężczyznami. W kolejnym z rozdziałów poruszany jest temat pracy, ponieważ kobiety pracują też jako saperzy. W innym dowiadujemy się jak kobiety są wrażliwe na cierpienie zwierząt. Można by jeszcze wymieniać, bo rozdziałów jest dużo…
          Książka pisana jest, jak opowiadanie. Są tam dialogi, czyli rozmowy z kobietami, oraz wstawki narratora, czyli autorki. Styl językowy jest prosty, często używane są młodzieżowe slogany. Jedyną trudność sprawiły mi zwroty pisane obcym językiem, które w paru przypadkach nie były przetłumaczone na Polski.
         Akcja utworu przedstawiona w oddzielnych rozdziałach była ciekawiąca. Nudzące było jedynie podawanie przez autorkę informacji naukowych na temat danych krajów i plemion,  lecz gdyby nie to trudniej by było zrozumieć sens książki.
         Szata graficzna była bardzo bogata. Prawie każdą książkę zdobił jakieś zdjęcie ludzi, rzeczy lub krajobrazu, którego nie spotykamy na co dzień.
         Moim zdaniem należy przeczytać tę książkę i dowiedzieć się coś o kobietach  z tyloma problemami, że przy nich nasze codzienne sprawy stają się nieistotne. Ten utwór przeczytałam jednym tchem i myślę, że za parę lat z chęcią do niego powrócę.

                                                                                         POZDROWIENIA, violetta ;)